Gdy zobaczyłam te lody na blogu Kucharnia to zwariowałam na ich punkcie. Tym bardziej, że było to zaraz po tym jak zostałam szczęśliwą posiadaczką maszyny do lodów. Już wtedy jasne było dla mnie, że wcześniej czy później zrobie je i czułam że będą to jedne z najlepszych lodów jakie jadłam... Nie pomyliłam się... Idealnie słodko - słone a do tego ten chrupiący bursztynowy karmel... bajka... Jeśli ktoś jest amatorem typowych smaków - zwłaszcza owocowych smak może mu nie podejść ;) Mój mąż i córka średnio się nimi zachwycili, ale dzięki temu więcej jest dla mnie i synka ;) Narobiłam Wam smaka? To zapraszam :)
Składniki na karmelowa pralinę:
100 g cukru
3/4 łyżeczki soli morskiej
Składniki na masę lodową:
500 ml mleka
300 g cukru
60 g solonego masła
1/2 łyżeczki soli morskiej
250 ml śmietany kremówki
5 dużych żółtek
3/4 łyżeczki ekstraktu waniliowego
Najpierw wykonujemy chrupiącą pralinę. Do rondla o grubym dnie wsypujemy równomiernie cukier i na małym ogniu podgrzewamy do rozpuszczenia. Nie mieszamy by nie potworzyły sie grudki i pilnujemy by się nie spalił. Zdejmujemy z ognia i do roztopionego złocistego karmelu wsypujemy sól energicznie mieszając. Gorący karmel błyskawicznie przelać na wcześniej przygotowaną blache wyłożoną np. matą do wielokrotnego wypieku (myślę że zwykły papier tez może być). Przechylać blachą szybko by karmel rozlał się po jak największej powierzchni. Dzięki temu będzie cieniutki i chrupiący. Wystudzić.
Teraz bierzemy się za masę lodową. Zaczynamy także od karmelu. Do rondla wsypujemy 300g cukru i rozpuszczamy na wolnym ogniu. Roztopiny zdjąć z gazu i dodac do niego solone masło i sól morską. Mieszać do momentu roztopienia się masła. Następnie powoli wlewać kremówkę (może się zdarzyć że na tym etapie cukier zacznie twardnieć i robić się grudkowaty... Jeśli coś może się zdarzyć to... raczej zawsze się zdarzy zgodnie z prawem ironii losu ;) Nie przejmujcie się tym, grudki rozpuszczą sie przy późniejszym podgrzewaniu :). Natepnie umieścić na gazie i lekko podgrzewać. Dodać mleko.
W osobnej misce ubić żółtka. Wlac do nich ostrożnie trochę gorącej masy i wymieszać. Uważając by się nie zważyły wlać do pozostałej masy i podgrzewać do zgęstnienia (ok. 5-6 minut). Na koniec dodac ekstrakt waniliowy. Wystudzić, a następnie wstawić do lodówki. W oryginalnym przepisie podane jest 8 godzin. Ja studziłam początkowo w temp. pokojowej, a nastepnie jak juz się nadawało do wsadzeniado lodówki tam tez wylądowało na 6 godzin. Po tym czasie masę przelać do maszyny do lodów i miesać 35-45 minut. Pod sam koniec kręcenia lodów dodać pokruszoną pralinę i wymieszać. Przełożyć do pojemnika i wsadzic do zamrażalki.
Smacznego :)
Boskie są!! Poproszę podwójną porcję!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
:D częstuj się :D
OdpowiedzUsuńMmm....próbuję sobie wyobrazić, jakie są pyszne, ale chyba mnie to przerasta ;-) Uwielbiam słodkie i słone w jednym miejscu, więc to musi smakować cudownie!
OdpowiedzUsuńI miałam rację pisząc, że są wspaniałe, prawda?!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czy da sie to zrobic bez maszyny do lodow?
OdpowiedzUsuńCzy da sie to zrobic bez maszyny do lodow?
OdpowiedzUsuńMożna próbować ale należy mieć na uwadze że lody zrobione bez maszynki będą twardsze i bardziej zmarznięte ;)
UsuńDlaczego nie dodaje pani do masy ubitych białek? Ja to zawsze robię dzięki czemu lody staja sie jeszcze bardziej puszyste...
OdpowiedzUsuń